Wszystkie dyscypliny sportu można ogólnie podzielić na wymierne i arbitralne. W dyscyplinach wymiernych liczy się tylko mierzalny wynik. Przykładem takiej dyscypliny są choćby wszelkie biegi - nie liczy się sposób, w jaki sprinter biegnie (byle nie popełnił falstartu ani nie przekroczył linii swojego toru), lecz obiektywnie zmierzony czas, w jakim pokonał dystans. W dyscyplinach arbitralnych trudno wręcz powiedzieć, co dokładnie miałoby być mierzone, dlatego o uplasowaniu zawodników decydują jurorzy, przyznając noty. Nie są one oczywiście w pełni dowolne - jest ściśle określone, za jakie uchybienia należy odjąć ile punktów. Przykładem takiej dyscypliny jest łyżwiarstwo figurowe lub gimnastyka sportowa, gdzie wynik zawodnika to wyłącznie nota sędziowska.
Dyscyplinom arbitralnym zarzuca się często, że pozostawione jest w nich wiele miejsca na stronniczość. Często nie ma jednak alternatywy wobec systemu not właśnie z powodu niemierzalności wykonania. Nieuczciwości zapobiega się chociażby przez powoływanie kilku sędziów z różnych krajów (by nie mogli wspierać reprezentantów jednego kraju) czy odrzucanie not skrajnych.
Skoki narciarskie są dyscypliną jednocześnie wymierną i arbitralną. Odległość uzyskiwana przez skoczka nie podlega wątpliwościom, zwłaszcza jeśli mierzona jest elektronicznie (jest to obowiązkowe w zawodach najwyższej rangi). Jednocześnie przyznawane są jednak noty sędziowskie za styl skoku. Bywa to krytykowane (krytyka nasila się zwłaszcza po przykładach stronniczości sędziów...), jednak tutaj też trudno znaleźć alternatywę.
Według obowiązujących od kilkudziesięciu lat przepisów, w konkursach skoków narciarskich sędziuje pięcioro arbitrów (użycie formy "pięcioro" wynika nie tylko z mojego feminizmu, ale i z tego, że istotnie zdarzają się sędzie, nie tylko sędziowie). Przyznają oni noty w skali od zera do dwudziestu (jeden "stopień" to pół punktu). Dwie skrajne noty (czyli najwyższa i najniższa) są odrzucane, pozostałe dodaje się do noty za odległość.
W skokach narciarskich przyjmuje się zasadę odejmowania punktów od noty idealnej za uchybienia wobec wzoru skoku doskonałego (nie jest to regułą absolutną - istnieją dyscypliny, w których dodaje się punkty za wykonanie pewnych elementów). Jaki jest skok doskonały?
Obie narty powinny być prowadzone pod jednakowym kątem w stosunku do ciała zawodnika (zauważmy, że nie wyklucza to stylu równoległego. Nie został on wbrew istniejącym opiniom odrzucony, lecz po prostu całkowicie wyszedł z użycia jako mniej efektywny). Sylwetka powinna być stabilna, nogi wyprostowane, ręce mają przylegać do ciała. Bardzo ważnym elementem jest lądowanie. Skoczek powinien wylądować tzw. telemarkiem (nazwa pochodzi od norweskiej prowincji uchodzącej za kolebkę skoków). Jedna noga powinna być wysunięta do przodu na odległość nie przekraczającą długości buta. Podudzie powinno być ustawione równolegle do podłoża. Zawodnik powinien pochylić się lekko przy lądowaniu. W takiej pozycji ma przejechać ok. 15 metrów, podnosząc się i zbliżając nogi stopniowo. Rozstawienie nart nie powinno przekraczać dwukrotnej szerokości narty. Idealne lądowanie jest przy tym wszystkim stabilne, bez choćby lekkiego zachwiania, co - przyznajmy - nieczęsto się zdarza.
Telemark jest nie tylko eleganckim sposobem lądowania, jest także techniką bezpieczną. Przestaje nią jednak być przy skokach bardzo dalekich - tam tylko lądowanie na dwie nogi pozwala uchronić się przed upadkiem.
Za błędy w fazie lotu jeden sędzia może odjąć maksymalnie 5 punktów, w tym 1,5 pkt. za nieodpowiednią sylwetkę, 1,5 pkt. za złe prowadzenie nart i po jednym punkcie za niecałkowite wyprostowanie nóg i niesymetryczne ułożenie ramion (także za tzw. niespokojny lot, czyli sterowanie rękoma w czasie lotu, czego często nie sposób uniknąć).
Najwięcej punktów można stracić za błędy w fazie lądowania i odjazdu - za nieodpowiednie lądowanie do 4 pkt., za upadek aż 10 pkt. Lądowanie bez telemarku kosztuje zawodnika utratę 2 pkt., "niezdecydowanie" - 0,5 pkt., zbyt szerokie ustawienie nart - 0,5 pkt. Za lądowanie niedoskonałe, ale z telemarkiem można odjąć do 1,5 pkt.
Całkowity upadek oznacza utratę 10 pkt., ale są też stopnie pośrednie. Przykucnięcie z dotknięciem nart siedzeniem powoduje utratę aż 8 pkt., dotknięcie podłoża obydwiema rękoma 6-8 pkt., podparcie jedną ręką 2-4 pkt.
Punkty odejmowane są tylko za upadek przed tzw. granicą upadków, zachowanie skoczka na wybiegu nie interesuje sędziów. Bywają przypadki problematyczne, jak choćby podczas zawodów Pucharu Świata w lotach narciarskich z Oberstdorfie, gdzie wskutek bardzo złego przygotowania skoczni zawodnicy wywracali się wyjątkowo często, nieraz wręcz na linii upadków, przez co dostawali od niektórych sędziów noty mocno obniżone, od innych przeciętne.
Noty "20" widuje się rzadko, normą jest doszukiwanie się drobnych uchybień. Na pewno nie jest to pozbawione zalet - przez to ta nota, a zwłaszcza niesamowite pięć dwudziestek otoczone są "nabożną czcią". Po raz pierwszy w historii taką "notę marzeń" dostał Toni Innauer podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku (1976), w szczupłym gronie "stylistów doskonałych" jest także Kazuyoshi Funaki. http://www.skokinarciarskie.pl/ocenianie-przez-sedziow
opracowała Ewa